Zwłaszcza teraz, gdy coraz więcej firm walczy o uwagę w zatłoczonym Internecie, strata każdego klienta może być dotkliwa.
Oczywiście brak oczekiwanych efektów może mieć kilka powodów. Od błędnego modelu biznesowego, przez wadliwy marketing, po - właśnie - nieskuteczną stronę internetową.
To jeden z powodów, nie zawsze najważniejszy. Wyróżnia go jednak to, że często jest najłatwiejszy do naprawienia. I ten artykuł powinien ci w tym pomóc.
To jak jazda samochodem.
Wąska droga pełna głębokich dziur w asfalcie nie nastraja pozytywnie i raczej utrudnia niż ułatwia dotarcie do celu, prawda? Co ważniejsze, gdy tylko zobaczysz możliwość dotarcia do celu lepszą drogą - natychmiast ją wybierzesz.
Z Twoją stroną jest dokładnie tak samo.
Każda dziura na trasie twojego klienta do zamówienia zwiększa szansę na to, że... wybierze on po prostu inną drogę do celu. Czytaj: wybierze stronę twojej konkurencji.
Naprawdę mało który klient będzie tak zdeterminowany, żeby dojechać taką drogą do końca, gdy obok będzie miał nowiutką autostradę.
Większość dziur na stronach internetowych, których celem jest jakaś forma lub etap sprzedaży, powstaje z błędnych założeń. Wiele firm zakłada, że ich klienci czytają w ich myślach. Że wiedzą doskonale, co mają im do zaproponowania i co klient może z tym faktem zrobić.
Jak jest w rzeczywistości?
Zdecydowana większość naszych audytów kończy się wnioskiem, że klient docelowy albo nie wie o co chodzi na stronie albo nie wie, co ma zrobić, gdyby go to zainteresowało.
Dlatego mam dla ciebie radę: Nigdy nic nie zakładaj 🙂
7 poniższych punktów pomoże ci uniknąć tego błędu, a twoja trasa na stronie będzie jak gładka i wypolerowana jak but gentlemana.
Wiele firm błędnie zakłada, że klienci czytają w ich myślach. Share on XPierwszy ekran, jaki widzi twój klient ma decydujące znaczenie, zwłaszcza na poziomie psychologicznym. Masz kilka sekund na to, żeby pokazać klientowi, że dobrze trafił.
Żeby to zrobić, twój pierwszy ekran powinien posiadać trzy elementy. Żeby łatwiej było ci je zapamiętać, tworzą one akronim MOC.
Oto, co musisz zrobić, żeby mieć "MOCny" pierwszy ekran:
Darek Puzyrkiewicz, najlepszy copywriter w Polsce, nazywa to "Boską Obietnicą". Z kolei Donald Miller, twórca modelu StoryBrand, zwraca uwagę, że pierwszy nagłówek musi nawiązywać do aspiracji twojego klienta.
Niezależnie od tego, jak dobry masz produkt i jak dobrze go "sprzedasz" klientowi na stronie, brak jasnego wezwania do działania może sprawić, że klient NIC z tym dalej nie zrobi. Wyjdzie i już.
Co ciekawe, wiele firm uważa, że wezwanie do działania musi być tylko w ostatniej fazie sprzedaży, przy samym zakupie na przykład. To błąd.
Powinieneś zadbać o konkretny o logiczny dla klienta sygnał do działania na KAŻDEJ podstronie. Dotyczy to także strony głównej, czy strony typu "o nas" (o wezwaniu do działania pisałem też przy innej okazji).
Innymi słowy, od początku do końca wizyty na stronie, twój klient musi mieć pod nosem jakąś AKCJĘ do wykonania. I ta akcja musi spełniać dwa warunki:
Wiem co sobie myślisz. "Co jak co, ale ofertę to my mamy na naszej stronie!". Nie wątpię w to! Pozwól jednak, że napiszę ci o dwóch często popełnianych błędach w tym zakresie.
Po pierwsze, włączanie do opisu oferty... całej historii firmy od czasów Arystotelesa, co sprawia, że oferta staje się niewidoczna i nieczytelna.
Po drugie, mylenie oferty z tekstami typu "kim jesteśmy" lub "nasza filozofia".
Pamiętaj, że klient potrzebuje informacji podanej wprost. Najlepiej na srebrnej tacy. Napisz konkretnie, CO możesz dla niego zrobić. Jeśli tego nie robisz, zmuszasz go do wysiłku, na który on się nie pisał i pójdzie szukać do kogoś innego.
Według raportu KoMarketing z 2015 na temat użyteczności, 86% klientów chce zobaczyć na stronie jasnych informacji o oferowanym produkcie lub usłudze. Aż 47% klientów będzie tego szukać PRZED jakąkolwiek inną informacją na stronie.
Załóżmy, że klient chce od ciebie kupić. Przechodzi do zamówienia lub kontaktu. Ale nagle coś się dzieje niedobrego... Pojawia się wątpliwość. Obawa!
Skąd ta obawa? Bo klient nie wie, co się stanie gdy kliknie przycisk "Kupuję"! Przeniesie go do płatności? Jakiego rodzaju to będzie płatność? A może podadzą tylko informacje do przelewu? Przyjdzie email? "Nie wiem... Hmm, to może wrócę później..."
Zdejmij z klienta te obawy! Pokaż mu dokładnie co się stanie, gdy wykona akcję, do jakiej go namówiłeś. Musisz wykreślić niepewność ze słownika twojego klienta.
Przy okazji pokażesz mu, że dla ciebie ważny jest NIE sam zakup, ale to, że pomożesz klientowi rozwiązać problem. Podwójna wygrana.
Wspomniany wcześniej Donald Miller uważa, że każda marka musi na swojej stronie komunikować dwie cechy: empatię oraz autorytet.
Nie wiem czy wiesz, ale szansa na to, że klient od ciebie kupi znacznie rośnie, gdy cię polubi i ci zaufa. To chyba oczywiste, prawda?
Pokaż więc ludzką twarz swojej firmy. Pokaż, kto stoi za produktem, który oferujesz - najlepiej w formie zdjęć. Bo skoro jest na stronie jakaś obietnica, musi być ktoś, kto ją składa!
Pokaż też swoją niedoskonałość. Pisanie o sobie w samych superlatywach jest kuszące, zwłaszcza gdy masz się czym chwalić. Odpowiedz sobie jednak na pytanie: czy lubisz, jak ktoś się przed Tobą przechwala i nie da się z nim w ogóle pogadać?
Być może mu zaufasz, ale co z sympatią?
Oczywiście jeśli masz co do tego wątpliwości, zawsze możesz poczytać przez jakiś czas mój newsletter. Może więcej przykładów da ci do myślenia.
Jak podaje ww. raport KoMarketing, 51% klientów uważa "dokładne informacje kontaktowe" za najważniejszy element BRAKUJĄCY na stronach firmowych.
Ten sam raport pokazuje, że 44% klientów opuści stronę, jeśli nie znajdzie takich informacji od razu, a 65% oczekuje tej informacji na stronie głównej.
To kwestia poczucia bezpieczeństwa. "OK, widzę numer telefonu, wiem, że mogę coś w razie problemów zrobić". Nawet jeśli nikt ostatecznie tego numeru nie wykręci!
Absolutnym minimum jest dobrze widoczna zakładka "kontakt" w górnym menu, najlepiej też jakaś forma szybkiego kontaktu z poziomu strony głównej (email, numer telefonu, czat online, funkcja callback etc.).
Treść twoich rekomendacji powinna być spójna z wartością twojego produktu. Share on XWedług różnych badań, około 90% klientów kieruje się opiniami innych klientów przed zakupem online. Każdy twój klient, zwłaszcza każdy NOWY klient, zadaje sobie pytanie "Czy ktoś mnie tu nie nabiera?".
Pomóż mu odpowiedzieć sobie na to pytanie. Pokaż, że nie będzie króliczkiem doświadczalnym. Pokaż, że wielu innych klientów przed nim przeszło już tę ścieżkę. Pokaż, że ich życie lub biznes zmieniły się dzięki temu na lepsze.
Pamiętaj jednak, że klientów nie obchodzą puste frazesy o tym jak jesteś "rzetelny" i "profesjonalny". Treść twoich rekomendacji powinna być spójna z wartością twojego produktu. Powinna potwierdzać tę wartość.
Jeśli na przykład unikatowym atutem twojej marki jest szybkość dostawy, niech opinie tego właśnie dowodzą, a nie na przykład niskich cen.
Jak to co? Wdrożyć!
Sprawdź, w którym miejscu twoja strona spełnia powyższe założenia, a w których czegoś jej brakuje. Jeśli brakuje, spróbuj poprawić ją według tych wskazówek lub zleć to swoim administratorom, developerom lub marketerom.
Nie zamieni to od razu twojej strony w portal wszechczasów. Dasz jednak swoim klientom lepszą "drogę do celu" niż 80% twojej konkurencji. To z kolei spowoduje więcej zapytań i zamówień. Tak to po prostu działa.
Świadomie wybrałem punkty, które możesz spróbować ocenić samodzielnie. Jeśli jednak czujesz, że przyda ci się w tym pomoc, lub jeśli chcesz wejść w temat głębiej (i osiągnąć jeszcze lepszy efekt), mam dla ciebie poniżej propozycję.
A jeśli uważasz, że to co tutaj napisałem jest wartościowe, podziel się tym z innymi.
Sprawdź, które obszary strony warto poprawić, żebyś zdobywał więcej klientów.